Bardzo gorzką lekcję zaserwowałam własnej córce przy okazji wywiezienia sarenki. Gorzką, ale ważną.
Wieczorem polały się łzy tęsknoty. Smutek był i żal, i rozgoryczenie że zwierzątko nie może z nami zostać, a młoda je kocha. A przecież ona się przecież nauczy opiekować, tak jak nauczyła się karmić butelką, i nawet będzie wstawać w nocy jeśli trzeba, wszystko zrobi, tylko żeby saren został.
Tłumaczyłam pięciolatce to, czego sama jeszcze się uczę- że jeśli kogoś się kocha naprawdę, to chce się dla niego jak najlepiej. Czasem wbrew temu, czego chce się dla siebie.
Czasami jesli sie kogos kocha trzeba mu niestety pozwolic odejsc, tylko serce sie kroi jak to trzeba wytlumaczyc 5letniemu dziecku :(
OdpowiedzUsuńTrudno tłumaczyć, ale wiem że rozumie.
UsuńTak, sarence jest lepiej tam, gdzie jest i pewnie Twoja pięciolatka w głębi serca to wie.
OdpowiedzUsuńOna zdaje sobie sprawę z tego, ze nie mogliśmy wychowywać sarny, ale smutek jest i tak ogromny...
Usuń