21 grudnia 2012

arogancja na koniec świata



Denerwuje mnie arogancja ludzi. Sama nie wierzę że świat za chwilę się skończy, ale drażni mnie przekonanie, że to nie stanie się nigdy, przekładanie ważnych rzeczy na kiedy indziej. Jeśli to byłby ostatni wieczór, co zostałoby zapamiętane? Wieczór przed telewizorem? Facebookowe gierki? Samotność w przygotowaniach przedświątecznych?


Spędziłam wczoraj cudowny wieczór przy najbliższym mi na świecie mężczyźnie. Było wino i świece, dokończyłam ubieranie choinki. Nie skończyło się tak jak miało się skończyć, bo dzieci mamy chore, ale czuwanie nad chorymi dziećmi to też naturalny element mojej codzienności. Otulona w miękkość szlafroka i ciepło kochających ramion byłam szczęśliwa. Dziś rano otworzyłam oczy z poczuciem, że mam nową perełkę do kolekcji dobrych, ciepłych chwil w życiu.

A gdyby za chwilę naprawdę miał być koniec świata? Czego byłoby żal najbardziej? Jakie obrazy zatrzymałabym pod powiekami? Co mam ważniejszego, niż takie wieczory?

17 grudnia 2012

do brzegu

Moje jestestwo od dwóch dni zawęża się do bólu zęba. Jestem niczym innym, tylko wściekłym i rozdrażnionym bólem zęba. Co gorsza, zęba już nie mam a cierpienie zostało...

Nie mam choinki, nie mam dekoracji. Nie mam nastroju. Miałam za to przez kilka dni mamę, która za punkt honoru wzięła sobie posprzątanie w domu. U mnie. Odsunęła szafki, poukładała w szufladach, zdjęła żyrandole. Dowiedziałam się przy okazji co w moim domu jest nie po jej myśli i nie według jej gustu, i że to wszystko do d... jest.
Nie kłóciłam się bo nic nie osiągam. Po prostu zapraszam tak rzadko, jak to możliwe, bo odchorowuję każdą taką "wizytę".

Do brzegu zwanego dorosłością albo samodzielnością dopłynęłam już dawno, ale nie wszyscy to zauważyli...

13 grudnia 2012

zimna rzeczywistość

Zderzenie czołowe z zimną rzeczywistością, marznę...

Śni mi się Teneryfa, ciepłe plaże i słońce na skórze. Przebudzenie rozczarowuje.

 I śnią mi się dzieci. We śnie je znajduję, czasem gubię, czasem leczę. Zawsze to maleńkie, pachnące niemowlaczki. Nie mam pojęcia, dlaczego.

Przedświąteczny szał mi się w tym roku nie udziela. Iskry szadzi na drzewach nie zachwycają. Ani kolędy, ani dekoracje, ani światełka nie są przekonujące. Brak nastroju... Nie planuję menu, choinki nie chce mi się kupować chociaż dzieci czekają. Nie wiem nawet gdzie ją ustawię.  Milsza część przygotowań jest już niemal zakończona, lista prezentów zamknięta, zostały zakupy. I ciasto na pierniki zaparzyłam miodem kolejny raz, bo poprzednie zostały skonsumowane natychmiast. Jutro piekę.
Wolałam tropikalne klimaty.