31 stycznia 2012

Bez kija...

 Oczy załzawione, nos zatkany, pół nocy nie spałam. Nie ja jedna zresztą, bo młodszy też kręcił się i popłakiwał. Nastrój mam taki, że bez kija nie podchodź.... No i piękna jestem jak nigdy.

Nieodłącznym moim towarzyszem jest dzisiaj rolka papieru toaletowego. Chusteczki nie dają rady.

29 stycznia 2012

Poimprezowałam

No to poimprezowałam.
    I nie to, że nie poszliśmy- byliśmy, nianiek z wąsem się sprawdził, dzieci były grzeczne. Ciuch nowy, reprezentacyjny. Fryzura...no, to długa historia. Odświeżyłam sobie włos szamponetką. Osiągnięty kolor wahał się między wiśnią a ostrym różem, taki odcień jak na połowie głów pań po 60-tce. Zwłaszcza tych z pierwszych ławek w kościele. Tylko trwałej z "barankiem" brakowało. No nie spodziewałam się aż tak spektakularnych efektów...  w desperacji wzywałam na ratunek fryzjerkę moją i całe szczęście przybyła. Zostałam uratowana i nie ma tego złego, bo i farbę i strzyżenie załatwiłam od razu.
    No, ale impreza! Impreza była taka, że przejdzie do legendy. Wyobrazić sobie aż trudno- miała być karnawałowa impreza, a była wiocha, potańcówka,  remiza, przy stole trzy siostry- każda z fochem i okresem. Muzycy, którzy przeszkadzali tańczyć, a "jesteś szalona" było w ich repertuarze synonimem dobrego smaku! I kiedy kapela zagrała TO (przepraszam za link) wymiękliśmy. Serio, opadły mi ręce i wszystko. Dobiło mnie, że rozbawiona sala śpiewała.  Na koniec dowiedziałam się, że moja przyszła szwagierka miała w planach tę kapelę na wesele zatrudnić. Zabrakło słów.
   
      Postanowiliśmy jednak, że nic nie zepsuje nam wieczoru i bawić się na przekór wszystkiemu. Dotrzymaliśmy postanowienia.
      Dobrze, że  flaszka była duża.

27 stycznia 2012

Prawda o przedszkolu

Chęć na wycie przeszła :)
I całe szczęście,bo jak się okazało jedynym prawdziwym powodem tejże był nadchodzący czas barwiący. Nadszedł i spokój :)
A dziś znalazłam na stronie http://bachormagazyn.pl wielką prawdę o przedszkolu!

Zaprawdę powiadamy wam, że rzeczy, które przynosi bachor z przedszkola to rzeczy straszne, a może nawet potworne, strzeżcie się więc i bądźcie gotowi na wszystko. A co to znaczy na wszystko?
Na przykład na:
1. Anginę
2. Własne obrazki
3. Własne majtki w worku, ale za to z kupą
4. Własne obrazki w większej ilości
5. Nowy wierszyk, mamusiu o tym jak słonko i bocian, i potem chmurka, i ten wieloryb, a pani mówi i potem oni byli na wsi i krówka i motylek…
6. Cudze matki, bez kupy, ale obsiusiane
7. Jeszcze więcej własnych obrazków , niektóre ze świeżym klejem
9. Kolejną anginę
10. Przyniesie brak kapci
11. Dziury w ulubionych spodenkach, naszycie łątek jest nieakceptowalne!
12. Czarny medal za złe zachowanie
13. Anginę z zapaleniem zatok
14. Własne obrazki i kilka “arcydzieł” innych bachorów
15. Podbite oko
16. Wybitego zęba
17. Nowy wierszyk i jeszcze piosenkę o śliweczkach i biedroneczkach i tralalalalalaaaaa MASZYNISTA I TRAKTORZYSTAAAAAAAAAAA….
18. Anginę z zapaleniem zatok i przeziębieniem pęcherza
19. Uwagę w zeszycie o tym, że dużo się ruszało i głośno się odzywało
20. Zaproszenie na urodziny pięciu koleżanek o imieniu Julia.
21. Anginę z zapaleniem zatok, przeziębieniem pęcherza i grzybicą stóp
22. Ulubiony kolor ruziowy
23. Zaproszenie dla babci i dziadka na bal babci i dziadka z wierszykami o babci i dziadku
24. Mokre buty, rękawiczki i czapkę, bo przecież jest zima i to zdrowo
25. Anginę z zapaleniem zatok, przeziębieniem pęcherza, grzybicą stóp i opryszczką jamy ustnej
26. Nawyk rozpoczynania każdego zdania od “hej!”
27. Mrożącą krew w żyłach opowieść „a mamusiu a jak wchodzimy na zjeżdżalnię to Kuba mnie zawsze trzyma za rękę i mówi, że ja jestem jego. Ale on tak żartuje, prawda?
28. Uwagę, że dziecko jest mało samodzielne znów nie umiało zrobić pani masażu sziatsu (czy jak to się pisze)
29. Wesołe weszki trzy
30. Anginę z przemieszczeniem. Na resztę domowników.
31. NO KULWA NO.


Majtek nie było, ale za to innych atrakcji w bród!


24 stycznia 2012

Wyć mi się chce, do księżyca

     Co za fatum z tymi remontami?Zaczęte, ciągną się miesiącami i zatruwają mi życie. "Spadnięte" kafelki sprowokowały kupienie nowych na ścianę. I na podłogę. I wyrzucenie starej kabiny, i kupienie nowej. I wymianę drzwi do łazienki, i do piwnicy-żeby pasowały do tych z łazienki. Nogi bolą od łażenia po marketach budowlanych. I kieszeń boli.

     Jakaś frustracja chodzi za mną. Niby wszystko ok, z facetem i z dziećmi i ze wszystkim dookoła, a tu bym komuś w mordę dała.I osiem Leonowych zębów już mamy, od dwóch tygodni. I nocnikowe sukcesy, prawie zupełne. Plan na karnawałowe balety.  I kafelki ładne. I tylko wyć mi się chce.


20 stycznia 2012

Wściek

Kot ugryzł mi dziecko... w zabawie sznurkiem wpadł na L. i dziabnął. W puchatej rączce zostały dwie głębokie dziury po kłach. Wściekła jestem....

Po wyjazdach zmęczona bardziej niż przed. Zawsze po powrocie i zawsze przy nie współpracujących gościach zastanawiam się czemu sama to sobie robię a potem zapominam i znów głośno mówię że lubię mieć gości.

A dziś?  Trzeba nadrobić zaległości wyprodukowane przez faceta samego w domu. Rozebrać prawie czterometrową choinkę, wynieść wiadro igieł. Bawić gości, gotować, sprzątać, upiec dla stada ludzi. Wkurw mam, po co mi to było...

06 stycznia 2012

Ciężki dzień

Tak bardzo mi smutno dziś.... Sześć lat, odkąd los mnie złamał. Sześć lat wspominania i tęsknot. Tak mało zostało mi po tamtym czasie...i pamiętam mało, najbardziej chyba te maleńkie stópki syna, którego trzeba było żegnać zanim się go powitało. 260 gramów utraconej nadziei... a beznadziei było miliony ton.
Echo tamtego krzyku i tamtej pustki kołacze mi się dzisiaj po głowie, łzy na wierzchu, cały dzień.
Wtulam nos w zapach synka, żeby się zupełnie nie pogrążyć.

Ps. przeczytałam swoje wpisy sprzed sześciu lat na tamtym blogu i zrobiło mi się żal samej siebie- tak bardzo ukrywałam cierpienie,żeby inni nie widzieli, tak bardzo się starałam nikomu nie przeszkadzać...

02 stycznia 2012

Podsumowań nie będzie

Nowy Rok...Starego podsumowywać nie będę bo nie lubię. Postanowień nie robię, i tak ich potem nie dotrzymuję. Za to bardzo ciekawa jestem, co przyniesie ten Nowy.

Maraton po lekarzach przed nami.
   Neurolog dla mniejszego to raz, bo chociaż siedzi od dawna to siada ledwie- ledwie. Stanie na nogach to marzenie... jego zdaniem nogi służą tylko do obgryzania i do niczego więcej. No, jeszcze ostatecznie można nimi kopać szczebelki łóżeczka, ale stać? Wymyślili, z tym staniem...
   Dwa- mała. I tu zapowiada się maraton- alergolog, laryngolog, pulmonolog. Bo dawno nie była, bo nie bardzo wierzę w diagnozę poprzedniego lekarza, bo potrzebuję wpisu w książeczkę że choroba przewlekła- inaczej płacimy pełną stawkę za leki, które wcześniej dostawała za grosze. Laryngolog, bo przy każdym katarze dziecko  słabiej słyszy.
   Trzy- ja sama siebie zmęczyłam już kaszlem od dwóch tygodni. Aspiryna jakoś nie pomaga, ani leki wykrztuśne. Na jutro umówiłam wizytę.