25 października 2012

Wczoraj

Taką wodą być....
Kołacze mi się po głowie |"wczoraj nie liczy się", ale to nieprawda. Wczoraj liczy się bvardzo, wczoraj wciąż ciąży bagażem nad siły. Muszę się uwolnić, pożegnać.

22 października 2012

Porównania

 Rozmawianie z przyjaciółmi o błahostkach kiedy wiesz że coś jest na rzeczy  przypomina trochę badanie chorego narządu przez skórę. Nie widzę gdzie jest ani jak bardzo jest chory, dotykam delikatnie żeby sprawdzić czy bolesny? Można ruszyć czy raczej omijać? Niezabawne to.

Dzień spotkań za mną, z bliższymi i dalszymi. Stąd to nie najlepsze pewnie porównanie.

18 października 2012

Owczym pędem


Pisałam dzisiaj do znajomej i udało mi się chyba oddać ducha ostatnich dni w moim domu. 
R. jeździ za jakąś lekarkę chorą na raka, nie wyrabia z terminami, klnie jak szewc i wstaje codziennie o piątej. Jedno auto uszkodzone, drugie ma niesprawne światła. Ogarniam- trzy razy w tygodniu rehabilitacja młodszego, dwa razy logopeda młodej, do tego jej angielski i tańce. Miałam piękne plany chodzić na zumbę, ale czasu dla mnie w tym wszystkim nie ma w ogóle. Za dużo wzięłam na głowę... Znów, mam nadzieję chwilowo, nie wiem nawet kiedy mam się po przysłowiowej d... podrapać. 

Skutek jest taki, że warczę. Najczęściej na samą siebie, ale i na dzieci się zdarza. 

Do tego wczoraj syn mojego brata, 18miesięczne dziecko, złamało rękę. Cały dzień dzisiaj chodziła mi po głowie myśl, czy czasem teraz nie uszkodzą się moje maluchy. I masz- młoda chciała się bawić, pociągnęła mnie za rękaw i straciłyśmy równowagę obie. Upadła i uderzyła tyłem głowy w ławę, przy okazji przewracając brata. Ja na nią. Siniaki i strach, na tym się skończyło. Głupia, myślałam że już koniec atrakcji i spokojnie wyjmowałam naczynia ze zmywarki, kiedy mój syn wszedł na kuchenne krzesło i spadł z niego na głowę. Wyglądało to strasznie. Podnosząc go z podłogi miałam wizję pękniętej czaszki, wstrząśnienia mózgu i jeszcze kilku innych przypadłości... Obserwuję oboje, na razie funkcjonują dobrze. Czasem tak niewiele brak do tragedii...

11 października 2012

Gorycz ogromna

Artykuł z wczoraj... a dzisiaj już po sprawie. Kto wie czemu wklejam, ten wie.

Gorycz we mnie ogromna, największa dlatego że cała sprawa to przysłowiowe bicie piany i udawanie, że politycy naprawdę coś robią. Nie robią! I naprawdę nie chodzi o zmianę ustawy, bo zaostrzenie moim zdanie nie przejdzie, ale o stworzenie pozorów. O wywołanie emocji, niechęci i oburzenia, o słupki w sondażach.
 A ja się boję. Boję się o kobiety które może będą zmuszone do czekania na śmierć własnych dzieci. Martwię się o związki wystawione na trwające miesiącami straszliwe obciążenie emocjonalne. O dzieci w takich rodzinach. I o siebie.

07 października 2012

bawoły pod pachami

Z łóżka przysłuchuję się rozmowie ojca z córką. Oglądają biegającego po pokoju szczeniaczka, bawią się z maluchem, młoda chwyciła go na ręce i za wszelką cenę zwraca na siebie uwagę ojca.
-tato, proszę pana doktora, muszę mojego psa na badania zabrać!
-a co mu  jest, temu psu?
-nie wiem, ma gorączkę i coś ma pod pachami.
- a wie pani co to jest?
- tak, on ma bawoły pod pachami.

Ryknęłam śmiechem :)

No i dowiedziałam się rano, jakie zabiegi kosmetyczne moje dziecko uskutecznia. Przyznała się z rozbrajającym uśmiechem, że wie gdzie jest mój puszek do pudru. Sama go schowała po tym, jak popudrowała sobie nos i policzki, jak codziennie rano.

Pozamiatane

Dwa tygodnie życia w zawrotnym tempie właśnie dobiegło końca. Dochodzę ostatnio do wniosku, że za dużo wzięłam na własną głowę i sama zafundowałam sobie konieczność gnania na złamanie karku, ale wracam już w koleiny codzienności. Czasem tak bardzo nie znoszę tej rutyny, do której teraz tęsknię z całych sił!  Tata wyjeżdża, R.ma kogoś kto pracuje za mnie, kończy się sezon przetworów, starsza wraca do przedszkola. Wróci mój rytm dnia, wróci spokój.  Blog przestanie być opuszczony i samotny :)

 Odbiła się na mnie ta pogoń, weekend spędzam w łóżku zamiast na zaplanowanych atrakcjach. Czuję się pozamiatana... a przede mną jeszcze 15 październik, Dzień Dziecka Utraconego. Święto, którego nie chciałam a które i tak jest moim udziałem.

02 października 2012