Córka moja podsumowała mi dzień matki w sposób lakoniczny i bezdyskusyjny.
Cały dzień dziecko moje zwracało wszystko, co wzięło do ust, osłabiona przelewała się przez ręce. Tuliłam, ocierałam łzy i smarki, prałam piżamki i pościele. Usiadłam wieczorem przed komputerem pełna niewypowiedzianych słów na temat macierzyństwa, tych pięknych i tych ciemnych stron i usłyszałam płacz. Wbiegłam do sypialni młodej, chwyciłam dziecko w ramiona, utuliłam i pytam skąd łzy. Odpowiedź- śniło mi się coś bardzo złego, płakałam bo jesteś mi strasznie potrzebna, chciałam do Ciebie po prostu.
Po co więcej słów?
Pięknie...
OdpowiedzUsuńNaprawdę miałam napisać mnóstwo słów, a okazały się niepotrzebne w starciu z miłością.
OdpowiedzUsuńAmen :)
OdpowiedzUsuńAga, bywasz tu?
OdpowiedzUsuń