Koty mieszkają w szafie, no nie ma siły. Mała wyprowadza je na spacer kilka razy dziennie. Na dywan, bo na panelach rozjeżdżają się im łapki. Dba o nie, dopieszcza, pilnuje :)
A ja poczułam dzisiaj wiosnę. Pełnię, pachnącą i piękną! jakoś mi się lekko zrobiło w sercu i w głowie, wszystko robiło się samo i bez wysiłku, więc pchnęłam do przodu zaległości domowe i ogródkowe. Posialiśmy pietruszkę i koper, rzodkiewkę, sałatę i trochę kwiatów. Reszta po długim weekendzie, z flanców żeby było szybciej :) Potem wygrzewałam się na słońcu jak kot, dzieci ze mną. Cudownie!
Ps. dostałam od lekarza nakazy- leżeć, nie nosić, nie marznąć. Śmiech na sali, nie nosić i leżeć przy mojej dwójce...
Ps2. Zepsułam sobie wieczór jednym ruchem. Włączając pralkę nie zauważyłam, że wąż odpływowy jest wyjęty... Zalałam łazienkę na górze, zalałam tym samym sufit w pokoju na dole. dzieci się darły, on ze zmęczenia, ona bo nie mogła brata upilnować. Zacieki, woda kapiąca z sufitu, ręczniki na podłogach. Chodziłam boso po tej wodzie, a w niej leżał brzęczący elektrycznością, podłączony przedłużacz...
W tym wszystkim miałam więcej szczęścia niż rozumu.
No tak, bezmiar szczęścia...
OdpowiedzUsuńDobrze, że choć wiosna odgania myśli od większych i mniejszych nieszczęść.
I ugłaskaj kociaki :)
Wiosna mi jakoś rekompensuje :) zresztą ja nie z tych,którzy się przejmują rzeczami materialnymi. Co najmniej nie przejmują za bardzo.
OdpowiedzUsuń