23 kwietnia 2012

Trzy po trzy, kwietniowe

Ogród się zmienia za pomocą taty, wynajętego do robót naprawczych. Żywopłot zyskuje wewnętrzną wstawkę uszczelniającą z drewnianych płotków. Pies mój przestanie zwiedzać okolicę bliższą i dalszą. Będzie w najbliższym czasie głęboko nieszczęśliwa, jak sądzę...

Ja sadzę iglaki i inne zielone cuda. Na jutro zaplanowałam flance kwiatów i warzyw trochę też. Niewiele, bo mój organizm odmawia współpracy, niestety. Tyle, ile się da. Albo odrobinkę więcej. Może nie padnę od razu.

Młodszy się rehabilituje skutecznie i głośno. Całe dnie spędzamy na powietrzu. Pięknie jest, zielono. I tylko słowików mi brak, nie śpiewają jeszcze.

3 komentarze:

  1. my całe dnie spędzamy w murach (pracy lub żłobka) a potem w korku...
    nie czuję tej wiosny:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas chyba na wiosenną kawę nad jeziorem, jak tylko P. wróci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      a wiesz, że taka odskocznia na chwilę byłaby dobra.

      Usuń