Straszny dzień.
Od kilku dni młoda jest w stosunku do brata paskudnie, bezinteresownie złośliwa. Zabiera mu zabawki, blokuje przejście, odpycha, prowokuje do krzyku. Tłumaczę, proszę, na próżno. Dzisiaj jednak przeszła samą siebie.
Usłyszałam na górze krzyk i płacz młodszego, taki straszny że poderwał mnie do biegu. W połowie schodów leżał synek, siny od krzyku, na górze stała ona i powtarzała, że to niechcący...
Miałam przez chwilę chęć złapać własną córkę za kłaki i wykrzyczeć kilka "miłych" słów..Żeby się opanować odesłałam ją do pokoju. Uspokoiłam syna, przyłożyłam zimny okład na czółko, poszłam do niej. Zmusiłam się do spokoju i obiecałam nie karać, jeśli powie prawdę i usłyszałam, że zrobiła to celowo. Wiedziała że mały spadnie.
Do końca dnia wypatrywałam objawów wstrząśnienia mózgu, na szczęście nie znalazłam. Guzy będą co najmniej dwa.
Nie wiem co z nią zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz