08 listopada 2012

Ciechocinek i wieczór ze sobą

Ciechocinek uzdrowisko  zaskoczyło mnie zupełnie- to targowisko próżności dla pań po 60-tce, wszędzie kupisz swetry, chustki i berety. Za każdym rogiem fryzjerzy i salony urody. Z głośników disco z pola, na straganach książki po 2,50, laleczki na baterie leżą i machają nogami i iskrzą się tęczowe kubki z imieniem oraz obowiązkową różyczką z drugiej strony. Pod tężniami królują tapirowane fryzury, przy Grzybku pogrywają "indianie", a wieczorami prawie wszędzie są dancingi. Klimat niepowtarzalny smile 


A jednak Ciechocinek ma niezaprzeczalny urok. Cudny teatr letni, ogrody kwiatowe, ogromne tężnie (w sumie ponad 1,5 kilometra długości!), przyjemności kąpieli perełkowych, ciepłych, chłodnych, takich i owakich. Potaplałam się w solankowych basenach i w zwykłych też, z bąbelkami i bez. Dzieci zachwycone i kąpielami, i grotami solnymi. Młoda przestała kaszleć. Ja niestety nie, ale cóż, nie można mieć wszystkiego! Co najmniej mam pretekst, żeby wieczorami serwować sobie grzańca. Dzieci położone, mąż też, mam wieczór taki jak lubię najbardziej- dla siebie. 


2 komentarze:

  1. no ten Twój kaszelek mi się nie podoba! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiaj mnie jeszcze głowa boi od tego kaszlu... jakbym się z tramwajem zderzyła, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń