W Poznaniu, na skrzyżowaniu Szamarzewskiego z Polną leżał dywan. Nie chodniczek,
nie wycieraczka, nie samochodowy dywanik. Zwinięty duży dywan. Po co tam leży? Nie mam pojęcia, w miastach dzieją się czasem przedziwne rzeczy, mówię Wam. To znaczy nie mówię, tak dokładnie to mówię tylko szeptem. Trzeci dzień. Ponad dwa tygodnie ignorowałam katar z zatok, teraz ignorują mnie. Zwłaszcza dzieci. Trudno je dyscyplinować szeptem.
ja też chora... zdrówka dla Ciebie:*
OdpowiedzUsuńp.s. mogę dać jej już suchą karmę?
Baś, u Ciebie lepiej? Bo ja nadal kaszlę jak gruźlik...
OdpowiedzUsuń