Mąż zaprosił mnie na wyjazd, na wspólny weekend tylko we dwoje. Do pałacu. Eeeee... ja i pałac to niezbyt dobrana para, jakoś nigdy nie chciałam być królewną. I czuję się onieśmielona trochę barokowymi sztukateriami, złoceniami i samym wyrażeniem "apartament pałacowy".
Mimo to cieszę się strasznie.
Bo wyjazd, bo spokój, bo bez dzieci.
Bo z nim. Wreszcie tylko z nim.
no tylko pozazdrościć, bo my nawet wieczorem nie możemy wyjść sami.
OdpowiedzUsuńSama wiesz, że my na co dzień też nie. Tym bardziej cieszy taka okazja!
UsuńZazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńBawcie się dobrze.
Dziękuję, zamierzamy!
UsuńBaw się dobrze i pobądź tą księżniczką od takiego święta, a co!
OdpowiedzUsuńTanya, kolacja we dwoje i cała noc przespana to synonimy luksusu, więc poczułam się rozpieszczona. Starczy, jakoś nie miałam weny na księżniczkowanie :)
Usuń