07 grudnia 2011

Nastrój

Parę dni temu, przy okazji pięknej pogody balansowałam na tarasie na ogromnej drabinie, wieszając lampki. Świeżo kupione, miały ozdobić dom i wprowadzić atmosferę. Chwiałam się na tej drabinie klnąc na czym świat stoi- szkoda mi było wbijać coś w nowiuśkie belki, postanowiłam przywiązać te światełka i trafiał mnie szlag, bo belki były wyżej niż przypuszczałam- łatwe to nie było. Kiedy już przedsięwzięcie, mimo trudności, zakończyło się sukcesem- uruchomiłam oświetlenie, popatrzyłam z satysfakcją i wyłączyłam. Miało czekać albo na święta, albo chociaż na śnieg.
  
Kilka godzin temu z zachwytem patrzyłam na pierwszy śnieg w tym roku :) wirowały białe płatki w świetle latarni, opadały łagodnie, cichutko... włączyłam światła. I idę je wyłączyć- wieje tak, że łeb urywa i pada. Leje, powiedziałabym nawet. Ot grudzień, ot nastrój. Niech to szlag.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz