14 grudnia 2011

Gwiazda i zjazd ze schodów.

Miało być w całości o tym, że mała Mi ma dziś w przedszkolu przedstawienie. Jasełka znaczy się. Od wielu dni ćwiczyła wierszyki i piosenki, nie przepuszczając nikomu- wszyscy którzy się nawinęli musieli obejrzeć jej pokaz. Czekam właśnie na babcię i prababcię i babską ekipą wybieramy się oglądać naszą gwiazdę, która wczoraj zasnąć z emocji nie mogła :)

Ale jest też wątek mniej radosny. Spadłam rano ze schodów... niosąc L. na rękach. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak. Po prostu poleciałam do tyłu, i z nogą podwiniętą pod siebie zjechałam kilka stopni. Jakie to szczęście, że ie do przodu, że nie puściłam malucha, że poza potłuczonym tyłkiem nic się nie stało...

3 komentarze:

  1. O tak, dobrze, że ani Tobie, ani maluchowi nic się nie stało!
    A jak jasełka?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasełka cudowne :) czterolatki przejęte, słodkie jak cukierki ale i cwańsze niż rok temu,nie odpuściły sobie nawet komentarzy że Gwiazdor chudy jakiś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. buziaki dla gwiazdy! ja tak kiedys z autobusu spadlam jak wysiadałam ze starsza;/

    OdpowiedzUsuń