Miało być w całości o tym, że mała Mi ma dziś w przedszkolu przedstawienie. Jasełka znaczy się. Od wielu dni ćwiczyła wierszyki i piosenki, nie przepuszczając nikomu- wszyscy którzy się nawinęli musieli obejrzeć jej pokaz. Czekam właśnie na babcię i prababcię i babską ekipą wybieramy się oglądać naszą gwiazdę, która wczoraj zasnąć z emocji nie mogła :)
Ale jest też wątek mniej radosny. Spadłam rano ze schodów... niosąc L. na rękach. Nie wiem dlaczego, nie wiem jak. Po prostu poleciałam do tyłu, i z nogą podwiniętą pod siebie zjechałam kilka stopni. Jakie to szczęście, że ie do przodu, że nie puściłam malucha, że poza potłuczonym tyłkiem nic się nie stało...
O tak, dobrze, że ani Tobie, ani maluchowi nic się nie stało!
OdpowiedzUsuńA jak jasełka?
Jasełka cudowne :) czterolatki przejęte, słodkie jak cukierki ale i cwańsze niż rok temu,nie odpuściły sobie nawet komentarzy że Gwiazdor chudy jakiś ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki dla gwiazdy! ja tak kiedys z autobusu spadlam jak wysiadałam ze starsza;/
OdpowiedzUsuń