17 grudnia 2011

Kot, niech go szlag.

Łzy mi ciekną same... Szlag niech trafi głupiego, rudego, ukochanego przez Milenę kota. Niech go... dziecko moje płakało przez niego. Tuliłam ją, głaskałam, a ona łkała w poduszkę ze smutku. Bo musimy kota oddać.

Ukochanego, wypieszczonego, noszonego na rękach. Tego, który jest z nią emocjonalnie związany tak, że nawet wybudzając się z narkozy parł nie do nas, tylko na jej kolana. Ona ma jego książeczkę zdrowia i chodzi z nim do gabinetu, żeby NA PEWNO był zdrowy. Pilnuje go, głaska, karmi, uwielbiają się nawzajem.

A kot sika gdzie popadnie... Zniszczył panele w stołowym pokoju. Leje w kuchni i na schodach, na kafelki i na wykładzinę. Każdy z nas wdepnął nie raz w kocie niespodzianki. Wycieraczki zaczynają śmierdzieć.

Próbowałam wszystkiego. W domu stoją dwie kuwety, z zawsze czystym żwirkiem. Żwir był już zwykły, kompaktowy, silikonowy i drewniany, zmieniany co chwilę. Stawiałam te kuwety w najróżniejszych miejscach. Obsikane miejsca spryskuję odstraszaczem. Nie karcę go już nawet, bo nie chcę kota bardziej stresować. Nie mam pojęcia co jeszcze mogłabym zrobić. Wyczerpałam wszystkie sposoby. Pozostało oddać kota.

Mały będzie miał dobrze, będzie kotem domowym niewychodzącym. Znalazłam osobę, która miała kota, a teraz nie ma innych zwierząt.Podpisze umowę adopcyjną, można będzie sprawdzić jak się ma kociak. I dobijają mnie wyrzuty sumienia.

2 komentarze:

  1. I to jest właśnie powód dla którego moja mama nie kupowała nam ziwrzątek... Z różnych przyczyn trzeba się czasem z nimi roszstać i potem są łzy i smutek :(
    Trzymajcie się dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pani M. mimo wszystko nie zrezygnuję z codziennej przyjemności posiadania futrzaków tylko dlatego, że czasem trzeba się z nimi rozstać. W domu zostają dwa inne koty i pies. Wyrzuty sumienia mam, bo kot bardzo z małą zżyty.

    OdpowiedzUsuń