06 listopada 2011

Leoś

     Leonek mój przyprawia mi ostatnio trosk. Siedzi od dwóch miesięcy, pewnie i bez wspomagania, ale... ale nie siada samodzielnie. Nie wpadł jeszcze na to, że może usiąść sam. Wystarczy podać mu palec- podciągnie się bez problemu, jednak bez wsparcia tylko leży. I jęczy. A przecież mógłby, choćby przy pomocy szczebelków w łóżeczku! Nie mówię już zupełnie o staniu, nie wie mój syn do czego służą nóżki. No, chyba że do obgryzania :) Postawiony opiera się na nich nie dłużej niż dwie sekundy, nie sprężynuje, nie próbuje się prostować.
      W ogóle mało mobilne mam to dziecko. Nie lubiło i nie lubi nadal leżeć na brzuchu,więc i nie pełza i nie raczkuje. Siedzi sobie i mu dobrze. Do głowy mu nie przychodzi próbować się przemieszczać. Poza tym jest ślicznym, zdrowym i dużym chłopcem (ponad 9 kg). Gadatliwym, towarzyskim i zadowolonym z życia dzieckiem.
     Powinnam się martwić? Nie wiem sama. Życie obrało mnie z głupich ambicji dotyczących dzieci. Nie muszę mieć najmądrzejszego. Nie musi pierwsze od innych wstawać, siadać, chodzić. Nie weźmiemy udziału w tym wyścigu- to niepotrzebne do szczęścia. Ważne, najważniejsze ze wszystkiego jest fakt, że JEST. Martwię się jednak, czy nie odstaje w rozwoju ruchowym od innych dzieci.No martwię się i już. Jak każda mama.

1 komentarz:

  1. może dlatego, ze jest duży i mu ciężej. moja nadal waży za mało (teraz to już tragicznie za mało)więc jej lżej do podnoszenia, to się przemieszcza.(a to wcale takie fajne nie jest)
    i głowa nie rośnie. i zęby tylko dwa. też się martwię, ale odwrotnie:)

    OdpowiedzUsuń