29 listopada 2011

Dzień

Głowa mnie boli.

Spędziłam cały dzień z Leonem,który jak prawdziwy facet umiera na katar. Jęczał pół dnia, z byle okazji, i bez okazji też jęczał. Milena też w domu, całe szczęście że z nastrojem nieźle. No i zamiast listów do Mikołaja (nadal bez weny czego też mogłabym sobie życzyć, do głowy przychodzą mi tylko rzeczy dla dzieci i do domu) wzięłyśmy się i popiekłyśmy pierniczki. Takie prawdziwe, z naturalnego miodu i gryczanej mąki, pyszne.

A potem dla zabawienia najmłodszego urządziłam w salonie gonitwy. Na fotelach z kółkami jeździłyśmy :) I oglądałam z dziećmi koncert RHCP, bezcenny widok- Leoś podskakujący na pupie do rytmu :) W ogóle to był udany dzień. Tylko ta głowa...

2 komentarze: