15 listopada 2011

Las Christmas

Usłyszałam dzisiaj pierwszy raz "Last Christmas". I powiem szczerze, że zaskoczona jestem trochę- no połowa listopada, a tu pierwszy raz dopiero :) W marketach wiszą bombki, stoją stroiki. Choinki jeszcze jednak nigdzie nie widziałam ;)

Mniej nerwów. Sprawa z córką sąsiadki rozwiązała się w najlepszy z możliwych sposobów. Byłam dzisiaj u nich w szpitalu, w wielkim rozkopanym mieście i jedno mi się tylko kołatało po głowie- jakie to szczęście, że ja tu nie mieszkam! Dziko pędzący ulicami ludzie, wariacki bieg na autobus czy tramwaj, pęd bo światło zielone. Objazdy, wyjazdy, przejazdy- wykopy, roboty, inne cuda. Masakra! Przejścia podziemne, gdzie nie można zjechać wózkiem. Tłok na ulicach. Zapchane do granic możliwości pociągi. Nie lubię wielkich miast.

1 komentarz: