15 lipca 2012

Ten dzień jest porażką

Ten dzień, dzisiaj, jest straszny... i cieszę się, tak bardzo się cieszę że się kończy! Dzisiaj czuję się jak chodząca porażka pedagogiczna. Nie potrafiłam radzić sobie z własnymi, małymi jeszcze przecież dziećmi. Dziś jest dzień kiedy wydzierałam się na nie, bo nic innego nie skutkowało. Darcie się zresztą też nie dało rezultatu...
     Młoda wyprowadziła mnie z równowagi głupimi komentarzami i robieniem mi na złość. Pozwala sobie na ignorowanie poleceń i na ironiczne komentarze, udaje że nie rozumie istoty polecenia. Boję się co będzie kiedy wejdzie w okres dorastania.
    Nie umiałam położyć spać młodszego, wstawał w łóżeczku milion razy. Kiedy wychodziłam wybuchał histerycznym płaczem. W końcu, ze złości, popłakałam się i ja. I nie wiem co dalej- uczyć go zasypiania samemu, jak kiedyś? Jak go uczyć, kiedy wstaje jak tylko wychodzę z pokoju i płacze aż się zanosi? Wchodzić i uspokajać, a potem wychodzić znowu? To nie skutkuje.  Przetrzymać go, niech płacze aż uśnie? Straszny sposób. Naprawdę nie wiem co robić. 

4 komentarze:

  1. Nie umiem Ci nic poradzić, bo dzieci nie mam. Zresztą, gdybym miała, też bym nie umiała, bo pewnie nie ma uniwersalnych metod. Mam tylko nadzieję, że dziś jest dużo, dużo lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest. Chyba czas odpuścić i usypiać małego siedząc przy łóżeczku.Ale dziękuję :)

      Usuń
  2. z zasypianiem ciężka sprawa, moze jeszcze nie jest gotowy? moje dopiero od niedawna zasypiają same, bez leżenia z nimi, a mają po 6 i prawie 5 lat. męczące to było, bo wszystkie wieczory stracone - usypianie takie trwało godzinę - ale poświęciłam się. lepsze to, niż histeryczny płacz. wiadomo, negatywne emocje nie wpływają dobrze na mózg dziecka, zwłaszcza przed snem. tu więc poleciłabym poświęcenie się - jeszcze troszkę.
    co do córki - osobiście w takich sytuacjach stosuję zasadę "co wolno wojewodzie..." i bardzo wyraźne ustawienie hierarchii. ja jestem matką i to ja rządzę, a jak ci się nie podoba, to twój problem. nie jestem koleżanką swoich dzieci i dobrze to wiedzą. a gdy o tym zapominają - natychmiast im o tym przypominam. to niweluje poczucie porażki. efekty są może nie rewelacyjne, gdyż na ogół cierpliwa jestem dość i pobłażliwa, niestety, ale - oceniłabym je jako zadowalające. nie chcę "Ballady o Januszku", oj nie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, moje zasypiały same od zawsze. Nie wiem co się zepsuło... A z młodą na ogół jest dość prosto, nie mam pojęcia co ją natchnęło. I doprowadziłam do pionu szybko, ale łez ze złości i bezradności nie uniknęłam. I wiesz co, najbardziej zadziałało to, że tata jej wytłumaczył że te łzy to dlatego, że mi przykro widzieć takie zachowanie. Chyba ją zaskoczyłam.

    OdpowiedzUsuń