20 stycznia 2012

Wściek

Kot ugryzł mi dziecko... w zabawie sznurkiem wpadł na L. i dziabnął. W puchatej rączce zostały dwie głębokie dziury po kłach. Wściekła jestem....

Po wyjazdach zmęczona bardziej niż przed. Zawsze po powrocie i zawsze przy nie współpracujących gościach zastanawiam się czemu sama to sobie robię a potem zapominam i znów głośno mówię że lubię mieć gości.

A dziś?  Trzeba nadrobić zaległości wyprodukowane przez faceta samego w domu. Rozebrać prawie czterometrową choinkę, wynieść wiadro igieł. Bawić gości, gotować, sprzątać, upiec dla stada ludzi. Wkurw mam, po co mi to było...

2 komentarze:

  1. jak ugryzł to pół biedy, znaczy dobry kot. mój wyciaga pazur. jeden. a sznyt na centymetr głębokości. dlatego moje dzieci szanują kota, a jak maja chęć mu dokuczyć, to natychmiast po dokonaniu zbrodni spieprzaja na Madagaskar:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, Leon nie ma jeszcze roku więc trudno mówić o szacunku... Kot zrobił to w zabawie, bez intencji jakichkolwiek. Ustalanie hierarchii w grupie dopiero przed nami.

    OdpowiedzUsuń