Zmarznięta wychodziłam rano z domu, ściskając mocno dwa termosy- jeden z kawą, drugi pełen herbaty z imbirem. Po kilku godzinach wróciłam, jeszcze bardziej zmarznięta. A myślałam, że dam radę...
Po wczorajszym godzinnym przymusowym spacerze po kolana w śniegu, bez czapki, szalika, rękawiczek i z mokrymi stopami, który to spacer poprawiłam dzisiejszym mrozem żyję nadzieją, że moja odporność jest lepsza niż myślę...
Br nie cierpię mrozu :)
OdpowiedzUsuńOby odporność nie zawiodła!
Ja uwielbiam zimę i mróz, i śnieg, najbardziej przez okno i z kubkiem herbaty w rękach :)
OdpowiedzUsuńA my nadal chorzy, ale nie tracimy nadziei na wyzdrowienie :) Dużej odporności Wam życzę! :*
OdpowiedzUsuńJa się trzymam. Głowa bolała dwa dni, ale zatoki się uspokoiły i już jest lepiej. Trzymajcie się, choraski!
OdpowiedzUsuń