17 grudnia 2012

do brzegu

Moje jestestwo od dwóch dni zawęża się do bólu zęba. Jestem niczym innym, tylko wściekłym i rozdrażnionym bólem zęba. Co gorsza, zęba już nie mam a cierpienie zostało...

Nie mam choinki, nie mam dekoracji. Nie mam nastroju. Miałam za to przez kilka dni mamę, która za punkt honoru wzięła sobie posprzątanie w domu. U mnie. Odsunęła szafki, poukładała w szufladach, zdjęła żyrandole. Dowiedziałam się przy okazji co w moim domu jest nie po jej myśli i nie według jej gustu, i że to wszystko do d... jest.
Nie kłóciłam się bo nic nie osiągam. Po prostu zapraszam tak rzadko, jak to możliwe, bo odchorowuję każdą taką "wizytę".

Do brzegu zwanego dorosłością albo samodzielnością dopłynęłam już dawno, ale nie wszyscy to zauważyli...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz